SZESNASTY DZIEŃ SGD
Dzisiejszy limit to 300 kcal i wcale nie jestem pewna, ile zjadłam. Wątpię, żebym dobiła do 300. Na śniadanie wypiłam jogurt (100 kcal), a potem już tylko sałatki przy obiedzie na chrzcinach Toniego. No i wino. Tylko tym cholernym winem zgrzeszyłam.
Toni jest śliczny, a za takie dni jak dzisiejszy bardzo kocham swoją rodzinę. Wszystko wydaje się przy nich prostsze, łatwiejsze. Kocham patrzeć na ich prostolinijność, szczere uśmiechy, a nawet nutę prostactwa w sprośnych żarcikach. Tylko ta A. Jest ładna (i chuda); czego ode mnie chce, że się tak przygląda? Moja sympatia do niej ulotniła się już do cna.
Cel I zaliczony. Dzisiaj rano waga pokazała 59,4 kg, chociaż po wczorajszym grillowanym łososiu, do którego mnie zmuszono na Dzień Ojca, sądziłam już, że wrócę do znienawidzonej szóstki. Aktualnie popijam zieloną herbatę, przekonuję się, iż wcale nie mam zamiaru niczego już dzisiaj zjeść oraz próbuję zmusić się do joggingu.
Trochę mi jakoś smutno.
Chudego, słoneczka ;*
Edit:
udało się. Ruszyłam dupcię. Dzisiejsza aktywność - 1 h biegu, 500 brzuszków.
Od dzisiaj codziennie.
Gratuluję :) Ciekawe, ile u mnie będzie rano. Boję się, że więcej. Trochę za dużo sobie pozwalam ostatnio. Powodzenia, chudnij :)
OdpowiedzUsuńNawet nie liczyłam kalorii. Śniadanie jadłam takie jakie chciałam, ale ilościowo to nie było dużo. Mam skurczony żołądek nieźle. Nie liczyłam owoców i warzyw. Po prostu śniadanie, czasem trochę obiadu a w międzyczasie warzywa. Albo zielone koktajle (napisze o nich jutro co nieco) :>
OdpowiedzUsuńTo cudownie że osiągnęłaś swój I cel ! ;) Oby tak dalej ;*
OdpowiedzUsuńBrawo za tę 5 z przodu! łoł godzina biegania, to jeszcze dla mnie nieosiągalne marzenie!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię z tym bieganiem :) Ja, na razie przez pół godziny i to z rozgrzewką mogę się przebiec, potem wymiękam :). Trzymaj tak dalej, piątki są ok, coraz bliżej czwórki!
OdpowiedzUsuńGratuluję osiągnięcia pierwszego celu! ; )
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar zacząć biegać od wakacji. Strasznie się na to cieszę. :D