9. dzień SGD zaliczony
Po wczorajszym dniu przesiedzianym w domu, dzisiaj pojechałam do P. Lubię spędzać czas w akademiku. Jego koledzy wyjechali i możemy tam robić co chcemy. Korzystamy do woli, oj tak.
Na limicie 300 kcal byłam jednak trochę rozdrażniona i wszystko, co P. robił, po prostu mnie irytowało. Zachowywałam się dzisiaj strasznie wobec niego, doprowadziłam do kłótni, a kiedy powiedział, że czuje się wszystkiemu winny, doprowadził mnie prawie do szału. Kto by pomyślał, że tak będzie mnie wkurzało kochanie mnie... za bardzo.
Czasami naprawdę zastanawiam się, czy kiedykolwiek zdołam go pokochać. A jeśli nie, to jak bardzo siebie znienawidzę. Jak on się po tym pozbiera. I kiedy to wszystko się skończy.
Ale do rzeczy.
Pragnąc być jednak choć odrobinę dobrą dziewczyną, postanowiłam zrobić mu hamburgery. Takie dwie niesamowite bomby kaloryczne - własnoręcznie robione kotlety (nie te kupowane mielone szczury, tylko piękne, mięciutkie kotleciki), sos majonezowo-ketchupowo-musztardowo-czosnkowy, zeszklona, grillowana cebulka, bekon, ser żółty. Jak na złość do mojej wiecznej diety, kocham gotować i całkiem nieźle mi to wychodzi. Do rzeczy. Chciałam więc napisać, że po raz kolejny przekonałam się o własnej sile. Tak. Jestem silna. Ani jednego, cholernego kęsa. Siedziałam ze swoim odtłuszczonym serkiem wiejskim - pierwszym posiłkiem tego dnia - i zadowolona mina ani mi nie drgnęła.
Choć przecież P. i tak oberwał, a nawet nie wie za co.
Powiedziałam mu, że przytył. Chyba ze cztery razy.
Matko, ale ja jestem popierdolona.
If this is to end in fire
Then we should all burn together
Watch the flames climb high into the night
~ Ed Sheeran - I see fire
aż się nie mogłam powstrzymać, jakbym siebie widziała
Odkąd zaczęłam się odchudzać bardziej razi mnie otyłość osób z otoczenia, czasami tak że aż chciałabym im powiedzieć, by wzięli się w garść i zaczęli coś z tym robić, bo to obrzydliwe. Serio, obrzydza mnie widok mamy jedzącej ciasto, czy taty nakładającego sobie niewiadomojakdużą ilość majonezu na żółty ser i bułkę. Fu. Też kiedyś to robiłam, dobrze, że już z tym skończyłam.
OdpowiedzUsuńDobrze wiem, jak to jest świadomie krzywdzić ludzi, nawet w małym stopniu, nawet jak się tego nie chce. Może to przez dietę, może to z jakiegoś innego powodu. Mam nadzieję, że nadejdą lepsze dni.
Jak jestem na takim małym bilansie też mnie wku#wia wszystko i wszyscy. Ale cieszę się że masz kogoś, kto Cię denerwuje. Gratuluję, że nic nie zjadłaś. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńDodaję do linków.
Gratuluję, tak trzymaj, najważniejsze to mieć dystans do tego jak inni jedzą ... Poza tym ciekawy blog i ładna oprawa graficzna.
OdpowiedzUsuńhttp://www.thinspiracja.pun.pl
OdpowiedzUsuńZapraszamy na forum pro- ana, przeznaczonym dla osób z ED.
Doskonale Cie rozumiem, tez odkad sie odchudzam, to obserwuje wszystkivh od gory do dolu i porownuje do siebie..to juz troche obsesja, ale coz, moze kiedys schudne i przestane patrzec na takie plytkie rzeczy :)
OdpowiedzUsuńhttp://proanamariana.blogspot.com/?m=1