Bilans: 700 kcal
Aktywność: 45 min biegu (ok. 370 kcal)
Po wczorajszym załamaniu dzisiaj postanowiłam wziąć się za siebie. To ja chcę być chuda, więc to ja muszę walczyć. Walczyć, cierpieć, przegrywać i zwyciężać. Tak właśnie wygląda wojna.
Na śniadanie zjadłam serek wiejski light z połową pomidorka (250 kcal), na obiad trochę ryżu z warzywami gotowanymi na parze (280 kcal), później jabłko i trochę odrobinę czereśni (100 kcal), a przed chwilą kromkę chrupkiego chleba z dwoma plastrami pomidora i pietruszką (70 kcal). Plus dużo, dużo herbaty oraz kubek kawy z mlekiem 0,5%.
Mogło być lepiej, ale nie jest źle, prawda?
Gdybym potrafiła, nie jadłabym w ogóle. Naprawdę. Ale nie potrafię.
Jutro poniedziałek. Bardzo mocno wierzę, że tamten tydzień to było apogeum. Ten musi być lepszy. Musimusimusimusimusi.
Że trzeba wolno biegać, to wiem, bo już trochę na ten temat czytałam. Głównie dzięki temu czuję motywację. Czytałam również, że powinno biegać się 3-5 razy w tygodniu, bo organizm musi mieć czas na regenerację. Trochę mnie to ciekawi, bo miałam zamiar biegać codziennie...
OdpowiedzUsuńMogę zapytać ile razy Ty biegasz w tygodniu? ;-)
Jak dobrze, że motywacja do Ciebie wróciła. 'Walczyć, cierpieć, przegrywać i zwyciężać.'- podoba mi się to zdanie. Czas na prawdziwą walkę. Do wakacji chcę być idealna. Wiem, że mi, jak i Tobie się uda. Trzymam niewyobrażalnie mocno kciuki :*
OdpowiedzUsuńPS Bilans ładny, pyszny i zdrowy.
Chyba wiem co masz na myśli.. Tak bardzo brakuje mi tego stanu. Czemu ciągle musi być źle?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że damy radę- każda z Nas! Tak, masz rację. To z pewnością Nam pomoże. Chudość Chudość Chudość.
Uwielbiam 'ghost town' świetna piosenka <3
OdpowiedzUsuńświetny bilans, dużo spaliłaś.. wierzę, że dobrze Ci dzisiaj poszło. trzymaj się :)