sobota, 23 czerwca 2012

Piąteczka!


DRUGI TYDZIEŃ SGD  zakończony!

Dzisiaj rano w końcu zdobyłam się na wejście na wagę i jest - 5 na początku! Ważę obecnie 59,8 kg, czyli jak dotąd na SGD zgubiłam ok. 3-4 kg. Wiem, że to nie za dużo jak na tak niskie limity, ale ja cieszę się jak wariatka. I zrobię wszystko, by nigdy już nie zobaczyć szóstki na początku. Nigdy. 

Chociaż, moja waga wariuje. Weszłam na nią raz, pokazała 59,5 kg. Weszłam drugi raz po kilku sekundach i wyświetliło się 58,7 kg. Ostatecznie uznaję 59,8 kg, bo tak właśnie stwierdziła waga po prysznicu, ale wciąż na czczo. Pierwszego celu nie uznaję jeszcze za zaliczonego, dopiero po przekroczeniu 59,5 będę mogła to zrobić. Ale jest blisko. Bliziutko :)

Czternastego dnia SGD zjadłam 650/700 kcal, po raz pierwszy wliczając w limit wszystkie owoce oraz większość warzyw. 

PIĘTNASTY DZIEŃ SGD
---/400 

Śniadanie - po 25 g płatków owsianych i granulowanego błonnika + połówka startego jabłka  - 185 kcal

Dzisiaj Dzień Ojca - dałam mu wspólne oprawione zdjęcie sprzed równo roku, na którym oboje wyglądamy jak Kwazimodo (oj, jak się to pisze?) i jesteśmy do siebie uderzająco podobni. Tak niewiele jest chwil podobnych do tamtej, gdy w jesteśmy razem i w zgodzie. Myślę, że dla nas obojga ta fotka ma ogromne znaczenie. 

Ale jest też ciemna strona Dnia Ojca: idziemy na obiad do restauracji, a tam będę musiała zjeść konkretny posiłek. Zostało mi w najlepszym wypadku 215 kcal na dzisiaj, a wieczorem ma przecież przyjechać D. z winem. 
Nie chcę zobaczyć jutro 6 na początku, choć granica jest cienka. Trzymajcie kciuki, Motylki!

Dziękuję Wam wszystkim za komentarze. Nic nie motywuje mnie bardziej niż Wy, kochane ;*

5 komentarzy:

  1. Wielkie gratulacje kochana!! To naprawdę wspaniałe uczucie jak się zmienia pierwsza cyfra na wadze :D Chudnij dalej! Świetnie Ci idzie, a ja trzymam kciuki! Walcz :* xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. pamiętam jak ja zobaczyłam piątke z przodu radość nie do opisania ;) i teraz może być już tylko lepiej ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz trafiłam na kogoś, kto tak długo ciągnie sgd. : )
    Przeczytałam Twoje poprzednie wpisy i muszę przyznać, że świetnie Ci idzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję Ci wytrwałości i spadku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki wielkie, już z tym walczę. Zajmuję czas jak mogę. Mam przyjaciela, on wie o wszystkim. Robi co tylko może , żeby mnie z domu wyciągnąć.

    Swoją drogą, kusisz mnie tym SGD. Od jutra (akurat poniedziałek:) ) przejdę na nią. Ale nie będę wliczać kcal z warzyw i owoców. Też nie będę wpychać w siebie niewiadomo ile.
    Podziwiam, że dajesz radę. Może i ja dam :)

    OdpowiedzUsuń