sobota, 9 czerwca 2012

Shelter

 

Birdy - Shelter

PIERWSZY DZIEŃ SGD
Bilans: 400/400 kcal

Śniadanie - serek wiejski z pomidorem (125 kcal)
Obiad - sałatka owocowa z mrożonym jogurtem (100 kcal)
Kolacja - jajko na miękko, 100 g jogurtu naturalnego, kromka chrupkiego chleba (170 kcal)

Zawaliłam. Na całej linii zawaliłam na tej imprezie. Wepchnęłam w siebie tak dużo, że bolał mnie brzuch. Może gdybym ograniczyła się tylko do alkoholu, potrafiłabym nad sobą panować, ale... nie. Po prostu pochłonęłam milion kalorii. Jezu. Nienawidzę siebie za to.

A jednak na trzeźwo jestem silna. Mogę chyba tak powiedzieć. Nie złamałam się ani w ukochanym Starbucksie, gdy zaproponowano mi ciasteczkową Moccę, ani gdy piekłam tort czekoladowy na osiemdziesiątkę babci. Patrzyłam na gładką masę i na galaretkę, na wiórki kokosowe i kawałki ciemnej czekolady, i nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Nie zjadłam też pizzy ani tortilli, którą przyrządziły rano dziewczyny. Nie miałam nawet ochoty. Pierwszy dzień SGD przetrwałam bez najmniejszego problemu - mam nadzieję, że to nie tylko zasługa potężnego kaca. Oby.

Po tym, jak dziewczyny pojechały, wybrałam się z M. na zakupy. Kupowanie ciuchów w bardziej niż zwykle motylkowych rozmiarach sprawia mi ogromną przyjemność :) Mam więc w domu coś, do czego noszenia potrzebuję perfekcyjnie płaskiego brzucha.

Oby tylko do wakacji.

Edit


DRUGI DZIEŃ SGD 
Bilans: 300/300
Aktywność: 1 h rowerka, 5 dzień a6w, 200 brzuszków

Śniadanie - czarna kawa
Obiad - świeże owoce z jogurtem naturalnym
Kolacja - sałatka, kalafior gotowany z solą

Czego to ja dzisiaj nie robiłam, żeby się zmieścić w limicie. Były osiemdziesiąte urodziny babci i ciągle nakładała mi coś do jedzenia. Udało mi się nic nie pochłonąć - normalnie szok.
Niby że do jutra mam znaleźć w sobie odwagę na ważenie? Dobre sobie...

TRZECI DZIEŃ SGD
Bilans: 400/400
Aktywność: 1 h 30 min biegania, 6 dzień a6w, 200 brzuszków

Śniadanie - 50 g łososia z chlebem chrupkim i pomidorem
Obiad - jogurt naturalny mrożony z mango i winogronem
Kolacja - warzywa na parze, szklanka mleka sojowego


CZWARTY DZIEŃ SGD

Dzisiaj cały dzień będę poza domem - jadę 150 km do szpitala, gdzie leży druga babcia. Cieszę się, że ją odwiedzę, ale później czeka mnie rodzinny obiad. I jak ja to przetrwam...? Już się boję dzisiejszego bilansu.


2 komentarze:

  1. Zawaliłaś ale teraz możesz to naprawić na SGD schudniesz. Masz motywacje, nawet te ubrania. Po alkoholu się zdarza ale teraz wytrzymaj ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmm... SGD :) Jak ja bym chciała umieć na nim wytrzymać choćby 2 dni. Imprezą się nie przejmuj, bo po alkoholu zawsze chce się jeść, a poza tym to spalisz to na pewno w czasie SDG. Gratuluję siły na urodzinach babci i wgl! Trzymam za ciebie kciuki :*

    OdpowiedzUsuń