czwartek, 26 lipca 2012

Najsmutniejsza chwila w życiu


Moje życie nigdy nie było kolorowe. Nie twierdzę, że miałam najgorzej; świat to zlepek ludzkich tragedii, do których moje małe, prywatne koszmary nie mogłyby się nawet przyrównać, ale... swoje przeżyłam. Matka stworzyła mi piekło w dzieciństwie. Za dnia cudna rodzina, później już tylko awantury, które w wieku siedmiu lat sprawiły, że po raz pierwszy trafiłam do psychologa.Rodzice o niczym nie mieli pojęcia. Byłam małym dzieckiem z potężną wyobraźnią. Im bardziej szalała mama, tym gorzej ze mną później się działo. Widywałam różne rzeczy przekonana, że są prawdziwe. Nikomu o tym nie mówiłam - tylko tamtej pani, szkolnej psycholog. Do dziś pamiętam, jak na mnie patrzyła. Jak powiedziała, że jestem inteligentniejsza od rówieśników. Pamiętam każdy wieczór w moim domu, każde słowo z ust matki, pamiętam lekarza, który do niej przychodził. Oni nie zdają sobie z tego sprawy, ale pamiętam wszystko.  
Tylko że... to "wszystko", które pamiętam, z perspektywy czasu wydaje mi się niczym w porównaniu do tego, co stało się wczoraj. Kolejna awantura. Ja i mój brat jak małe dzieci skuleni na balkonie, podsłuchujący rozmowy rodziców na nasz temat. Słowa, które padały z ich ust, były zwyczajnie złe. Niewłaściwe. Mój brat, uosobienie siły i pewności siebie, płakał. Boże, jak mnie bolało, że on musi tego słuchać. Te rzeczy, które o nim mówili. 
"Wiesz, przykro mi, że jedyne dwie osoby, które bezwarunkowo mnie kochają, mają ponad osiemdziesiąt lat i wkrótce ich z nami nie będzie", wyszeptał, patrząc z góry na rodziców. Miał na myśli babcię i dziadka. 
"Jest jeszcze jedna osoba i ma siedemnaście" odpowiedziałam. W życiu nic jeszcze tak trudno nie przechodziło mi przez gardło. Nie potrafię mówić o uczuciach. 
A potem go przytuliłam. Pierwszy raz odkąd pamiętam, przytuliłam własnego brata. Zapytał się, co robię, a ja mu na to, że nie wiem, że miałam ochotę. I wtedy on, na kilka sekund, oparł głowę na moim ramieniu. Nieporadne "kocham cię" w naszym wykonaniu. 
Dzisiaj rano spakował torbę i się wyprowadził. 
Kocham cię, braciszku. I zawsze będę z tobą, nawet przeciwko rodzicom. Ale nigdy, przenigdy Ci tego nie powiem. Mam nadzieję, że wiesz. 

Bilans: 
- bułka ziarnista 170 kcal
- szklanka jogurtu 0% 50 kcal
- kawa latte 150 kcal (???)
- pomidorowa 50 kcal
_________
420 kcal
Ech.   

Jutro wyjeżdżam do Samotni. Mam nadzieję, że jest tam chociaż wifi. 

15 komentarzy:

  1. Naprawdę wiem co przeżywasz, ja też już od najmłodszych lat wysłuchiwałam od matki samych przykrości, może dlatego jest teraz między nami tak, a nie inaczej. Nie potrafię się z nią dogadać i nigdy nie będę potrafiła, jesteśmy z zupełnie innych światów i dlatego wystarczy słowo by stworzyć prawdziwą awanturę. Najlepiej chyba jest to przemilczeć, w ogóle ze sobą nie rozmawiać.
    Trzymaj się cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. nie umiem sobie wyobrazić co wtedy czułaś. To musiało być straszne, dobrze że macie siebie na wzajem i się bronicie. Mam nadzieje że wszystko się jakoś ułoży, choć to może pewnie trochę potrwać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mi przykro. To naprawdę smutne, i na pewno jest Ci ciężko, ale bądź silna. Ułoży się. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Zmieniam adres:

    http://do-the-unthinkable.blogspot.de/

    Proszę, zmień go u siebie w linkach. Za kilka dni kasuję stary blog, zacznę też u Was znowu normalnie komentować :) Na nowym blogu wszystko wyjaśniam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno Twój brat to wie, nie musisz nic mówić. A brat starszy czy młodszy, daleko od Ciebie się wyprowadził? Jesteś silna, kochana, poukładasz sobie życie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. To musiało byc straszne przeżycie. Nie mam brata ani wgl. rodzeństwa więc nie powiem, że wyobrazam sobie co czułaś...Jednak staram się sobie wyobrazić.

    Przykre...
    3maj się mocno:* Mam nadzieję, że wszystko się ułoży:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że Twój brat się wyprowadził :( Jestem pewna, że wie, że go kochasz. Niektóre rzeczy są oczywiste, nawet jeśli nie powiedziane na głos.
    To pewnie lepiej, że wyjeżdżasz na jakiś czas. Odpoczniesz od rodziców.
    3maj się :*
    http://do-the-unthinkable.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  8. zazdroszczę tej samotni. sama z chęcią bym się wybrała w takie miejsce. pewnie jest tam pięknie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi z twojego powodu, coś takiego umie boleć, miałam podobną sytuacje w grudniu. Rodzice potrafią być straszni, ich słowa chyba bolą najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  10. moja kochana Fly. Zagubiłam się, tylko do Ciebie już zaglądam.. Mam wrażenie, że jesteś mi bardzo bliska. Utyłam po diecie sgd, spadło mi 6-7 kg a wróciło 3. też pocieszenie. odezwij się do mnie

    OdpowiedzUsuń
  11. współczuję ci sytuacji z rodzicami, nie określiłaś sedna ale swoje też przeżyłam, z tym, że 'złem' był ojciec, a mama to dla mnie wcielony anioł. 3 miesiące temu koszmar dobiegł końca i mam nadzieję, że już nie wróci, ale w dalszym ciągu wszystko się układa i reguluje.
    będzie dobrze, masz 17 lat, niedługo 18, koniec szkoły, studia(?), nie musisz wiecznie mieszkać z rodzicami. zostaw to za sobą, żyj sobą i dla siebie. powodzenia w tym, i w odchudzaniu, trzymaj się :)

    (swoją drogą, dziwne, jak można się wygadać komuś, kogo się nawet nie zna:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Nawet mi nie mów. Żyjmy dalej wbrew rodzicom, którzy powinni być dla nas oparciem, ale chyba przegapili lekcje rodzicielstwa w szkole życia. Brat się wyprowadził, ale ty masz już siedemnaście lat i lada chwila będziesz mogła iść w jego ślady! To trudne, ale innego wyjścia jak przeczekanie na razie chyba nie ma. (sama trafiłam do psychologa w wieku siedmiu lat)

    OdpowiedzUsuń
  13. Najgorsza jest chyba bezsilność, prawda? Bo nie możemy zmienić naszych rodziców, nie sprawimy sobie nowej rodziny ani nie wymażemy z głowy przesranego dzieciństwa. Trzeba to wszystko jakoś udźwignąć.

    Udanego wyjazdu.

    OdpowiedzUsuń
  14. nikt nie ma w życiu lekko...też mam swoje problemy i miałam je od dziecka, podobnie jak ty od małolaty miałam bardzo bujną wyobraźnię(pewnie dlatego teraz zabieram się do pisania książek). Jednak zawsze sobie powtarzam ,że to co złego mnie spotyka jest najwidoczniej karą za to co zrobiłam kiedyś, dlatego przyjmuje to z pokorą. Prawda jest taka ,że życie trenuje nas rzucając nam problemy jako wyzwanie- to próba naszej siły!Mam też teorię,że to dobrzy ludzie zazwyczaj dostają najwięcej zła na swojej drodze życiowej, by na jej końcu otrzymać nagrodę. pozdro [noname-rape.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  15. wow, wlasnie odkryłam twojego bloga i jestem pod wrażeniem, bedę tu zaglądać ;)


    Chanelity

    OdpowiedzUsuń