Jakoś idzie. Jakoś z łatwością, choć przecież wiem - przechodziłam przez to tyle razy. Wiem, że najgorsze próby wciąż jeszcze przede mną.
Ale P. jest tak ogromnym dla mnie wsparciem. Znacznie większym wsparciem, niż śmiałam przypuszczać, że będzie. Nie zna oczywiście szczegółów mojej diety, nie wie, jaki limit kalorii sobie serwuję, więc stara się jak może.
Przynosi mi owoce. Wyciska sam cytrusy i daje mi świeże soki do picia. Dzisiaj nocowałam u niego i na śniadanie dostałam do łóżka sałatkę bez grama tłuszczu i serek wiejski light, i ten pyszny, świeżo wyciskany sok pomarańczowo - mandarynkowy.
SGD dzień 1, 2 i 3 - zaliczone.
co to sgd..?
OdpowiedzUsuńtez bym chciala taka osobe ;)
Skinny Girl Diet - rozpiskę znajdziesz notkę niżej ; )
UsuńPrzeczytałam Twoje wpisy. Jestem cholernie ciekawa Twojej osoby..
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych, kochana :)
Fajnie jest mieć takie wsparcie :) Ja chyba nie dałabym rady wytrzymać na SGD, ale podziwam! :)
OdpowiedzUsuńsuper, że tak Cie wspiera. Mój chłopak nie ma żadnego pojęcia o diecie i dla niego domowej roboty kotlet z frytkami jest tak samo zdrowy jak sałatka. Ale to dlatego że zawsze był przeraźliwie chudy i nadal jest, i nie zrozumie że ja jedząc takie ilości jak on byłabym gruba. No ale, co zrobić. W każdym razie zamiast soku robi mi frytki i muszę się powstrzymywać xd ale sie rozpisałam...
OdpowiedzUsuńpowodzenia w SGD ;) trzymam kciuki.
I SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU :*